czwartek, 5 lutego 2015

Śmierć?

 Straciłem ją.
Byłem pewny, że już nigdy jej nie zobaczę. Te czarne włosy, drobna sylwetka i głupiutkie zachowanie. Słodki głosik powtarzający w kółko, że jestem najważniejszą osobą w jej życiu.. że nikt mnie nie zastąpi. Byłem o nią niebywale zazdrosny, moja mała kruszynka, oczko w głowie. Była niższa o 10 cm, szczupła, delikatna i blada. Mój ideał. Wszystko robiliśmy razem, rozumieliśmy się jak nikt inny. Pamiętam sobotnie wypady do lasu, wypatrywanie rudych wiewiórek - były jej ulubionymi zwierzątkami. Patrzyłem na nią jak zaczarowany, kiedy kucała na trawie z garścią orzechów w dłoni. Wpatrywałem się w jej uśmiech błąkający się na ustach, rozmarzone spojrzenie szkarłatnych oczu. Była piękna, każdego dnia, każdego roku, w zimie, lecie, wiośnie, jesieni. Ten uśmiech nigdy nie gasnął, jakby próbując odbudować lukę w moim rozerwanym sercu. O tak, kochałem ją całym sobą. Moja mała Kate.. jest już tylko wspomnieniem. Kiedyś, dawno, nie jestem w stanie sobie przypomnieć, jej uśmiech przygasał, był mniej wyrazisty i bez życia. Wiedziałem, że coś jest nie tak, że coś ją przytłacza. Nie chciała mi powiedzieć. Pomimo tego, że jej ciało opanował smutek, ból i cierpienie, nie chciała mi zdradzić co się dzieje. Tkwiłem więc w jej ramionach w sobotnie popołudnia, wypatrując istotek z puszystymi ogonami. W jeden z tych dni odkryłem, że jest naprawdę źle. Zauważyłem, że nie ma już sił gonić wiewiórek, przysiadała pod drzewem ledwo łapiąc oddech. Pomimo tego, że potrząsałem nią z całych sił za ramiona, nadal nie chciała mi powiedzieć, co się dzieje. Chciałem jej pomóc. Gdybym był bardziej stanowczy to może dałbym radę ją uratować, odciągnąć od niej bezlitosną śmierć, która zabrała moją Kate w zimowy poranek. Miała raka. Odeszła bezboleśnie, podczas snu. Siedziałem przy jej łóżku, trzymając ją za drobną, osłabioną dłoń, powstrzymując łzy, które cisnęły mi się do oczu. Moja mała dziewczynka odejdzie na zawsze, już nigdy jej nie zobaczę. W ostatnich sekundach życia wyszeptała, że zawsze byłem dla niej najważniejszy i poczeka na mnie w lepszym świecie.
Moja kochana siostrzyczka umarła.
Moja siostrzyczka..

1 komentarz:

  1. Szacunek, Kochana ;)
    Śliczne, smutne i prawdziwe, innymi słowy, genialne ^^
    Już czekam na następne wpisy, bo to jeden z niewielu blogów w takim stylu, na którym jest coś z sensem... ;) ^^

    OdpowiedzUsuń