wtorek, 13 stycznia 2015

On - część 5, ostatnia.

Stałam osłupiona, nie wiedząc co zrobić. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa, nie byłam w stanie nawet kiwnąć palcem. Widziałam tylko, jak Natan powoli zbliża się w moją stronę. Serce boleśnie biło w nierównym tempie, jakby próbując wydostać się z klatki piersiowej z niezrozumiałymi uczuciami. Nie wiedziałam co zrobić, jak zareagować - uciec czy zostać, a więc stałam. Stałam i czekałam na ruch z jego strony. Był tak blisko mnie, że czułam jak ciepły żar wydobywający się z jego ciała osiada na mojej skórze w postaci kropelek potu. Z wstrzymanym oddechem zaobserwowałam lecącą w moim kierunku pięść, to na pewno koniec. Co z mamą? Co z Xavierem? Ah, Xavier.. nadal nic nie wie, nie wie, że go zdradziłam z wcielonym złem.
-Nic do mnie nie czujesz, to tylko iluzja. Jestem w stanie uwieść śmiertelniczkę, ale nie wiedziałem, że dam radę Cię omamić. Przejawiasz zdolności o których mógłby pomarzyć niejeden demon z klasy 5. Jesteś silna. Nawet gdybym teraz Cię zaatakował, próbowałabyś się bronić, to naprawdę ciekawe - nachylił się nade mną próbując przełamać dzielącą nas barierę - Jesteś taka piękna.. - jednym, szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie, wpijając się w moje usta.
Całował mnie przez dłuższą chwilę w stalowym uścisku, nie pozwalając mi na wykonanie żadnego ruchu. Badał każdy skrawek mojego ciała, pozostawiając na odsłoniętej skórze palące piętno.
-Zawsze byłaś moja, zawsze będziesz - spojrzał w moje oczy z czułością, przenosząc ręce na mój kark - Spij, Aniele.. śpij i uwierz.
Poczułam niesamowity ból. Krzycząc, próbowałam oderwać jego dłonie od mojej szyi. Nie mogłam złapać powietrza, czułam, jak wszystkie organy spalają się od środka. Ciemność, to koniec.


                                                                                  *

Obudziłam się w jakimś pokoju. Nie do końca wiedziałam gdzie. Otwierając powoli oczy, zaczęłam desperacko dotykać każdej części mojego ciała. Wzdychając cicho stwierdziłam, że nie mam żadnych poważnych obrażeń. Podniosłam się do siadu, czując, jak szeleści pode mną plastikowa narzuta. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, próbując zaobserwować jakąkolwiek obecność. Naprzeciw mnie, na bordowej sofie, siedział wysoki, wysportowany mężczyzna z opinającą jego tors czarną koszulką.
-Gdzie jestem? - zapytałam cicho, bojąc się jego reakcji. Chłopak podniósł wzrok, obserwując mnie czujnie.
-W domu - rozpoznałam ten głos, wszędzie bym go rozpoznała.
-Natan.. co Ty tu robisz? Próbowałeś mnie zabić! Jak to możliwe, że jeszcze żyję?
-Minęła Twoja kolej zadawania pytań, czas na mnie - podszedł do metalowego łóżka na którym przed chwilą spałam i usiadł na jego brzegu - Xavier, mówi Ci coś to imię?
-Tak, to imię mojego chłopaka. Coś mu się stało? Co mu zrobiłeś? - zaniepokojona przygryzłam wargę i zacisnęłam dłonie w pięści.
-Wiedziałaś, że jest upadłym aniołem? - przymrużył powieki, przesuwając dłoń w moim kierunku.
-Czym..?
-Upadłym aniołem. Wytłumaczę Ci. Twój chłoptaś przejął kontrolę nad moim ciałem i próbował Cię zabić, połowa słów, które wypowiadałem tak naprawdę nie chciałem powiedzieć. Nie wiem w jakim celu chciał pozbawić Cię życia, ale mam nadzieję, że doszłaś już do siebie, ponieważ wprowadziłem w Twoje żyły demoniczną krew.
-CO WPROWADZIŁEŚ? - poderwałam się z łóżka, uciekając w stronę przeciwległej ściany - Co Ty mi zrobiłeś?!
-Twój chłopak miał rację, w większości. Przejawiasz nadludzkie umiejętności, dlatego postanowiłem, że wprowadzę w Ciebie cząstkę siebie. Jesteś pierwszym osobnikiem płci żeńskiej, który przeżył tą transformację, a co za tym idzie - łakomym kąskiem dla potencjalnych zabójców i naukowców. Twoje życie należy do mnie, a cząstka duszy już dawno została pogrzebana w Piekle. Czy tego chcesz czy nie, należysz do mnie - uśmiechnął się, ukazując śnieżnobiałe zęby.
-Ty podstępna kreaturo.. - rzuciłam się na niego, lecz z każdym krokiem było mi trudniej go zaatakować. Niewidzialna siła powstrzymywała mnie od wymierzenia mu ciosu.
Przyszpilona w jednym miejscu znowu stałam, bez możliwości wykonania żadnego ruchu.
-Nawet nie będąc sobą czułem, że jesteś dla mnie przeznaczona. Teraz, kiedy moja krew płynie w Twoich żyłach, mogę pomóc Ci zakochać się w prawdziwym sobie.
Potwór ubrany w ludzkie ciało, podszedł do mnie i przyciągając mnie za szyję, zostawił ognisty ślad na moich ustach. Nie czułam bólu, poczułam tylko, że jestem jego.
Na zawsze.

sobota, 10 stycznia 2015

On - część 4.

Następnego dnia powędrowałam na kolejny trening.
W tym samym umówionym miejscu czekałam na jego przyjście, zbierając nieopodal kwiaty. Kiedy uzbierałam mały pęczek, poczułam, jak ktoś łapie mnie od tyłu.
-Hej księżniczko - wtulił twarz w moje włosy, wdychając ich zapach - Gotowa na kolejną porcję wysiłku? - odsunął się i stanął naprzeciw mnie.
-Tak.. ale mam parę pytań - przygryzłam wargę starając się opanować drżenie dłoni.
-Słucham? - przyjrzał mi się z zaciekawieniem.
-Kim jesteś? - uniósł jedną brew w geście zdziwienia, zastanawiając się nad moim pytaniem.
-Mężczyzną, to chyba widać.
-Pytam się kim naprawdę jesteś.. to całe znikanie, rozmywanie się w powietrzu, nie rozumiem tego! - skrzyżowałam ręce na piersiach, wpatrując się w kwiaty leżące na ziemi.
-Wiesz czym są demony?
-Przecież one nie istnieją.
-Nadal jesteś tego taka pewna? - wyciągnął w moim kierunku dłoń nad którą unosił się mały, niebieski płomyk - Moim ojcem był Adramelech, straszny hipokryta, zakochany w sobie. Cholerny, złośliwy pajac. W każdym bądź razie nie chcesz wiedzieć kim on był, tylko co potrafił, prawda? Tak, był demonem, można rzec, że Królem Ognia. Odziedziczyłem po nim umiejętności, w tym panowanie nad jednym z 4 żywiołów. Jestem półdemonem klasy 3, wyżej postawionym. Moja mamusia najwidoczniej lubiła ponurych gości, czających się w ciemnych uliczkach, to do niej podobne.
Stałam z rozdziawionymi ustami, nie wiedząc dokładnie, co mam zrobić. Cofnęłam się o kilka kroków, tracąc nagle równowagę. Czułam, że zaraz się przewrócę. Potknęłam się o wystający korzeń, zasłaniając twarz przed brudną ziemią - Natan był szybszy, zjawił się przy mnie, łapiąc moje ciało przed upadkiem. Odsunęłam się od niego ze wstrętem, bijąc go, szczypiąc i gryząc. Był na to niewzruszony, chyba nawet nie czuł bólu.
-Zareagowałaś tak jak przewidziałem, przepraszam - puścił mnie, pozwalając, żebym oddaliła się na bezpieczną odległość.
-Dlaczego ze mną trenujesz, co Ci to da?!
-Udoskonalając umiejętności osoby, która przejawia zdolności nadprzyrodzone, rosnę w siłę. Jesteś moim kluczem do Piekła, powrotem do domu.
-Chcesz tam wrócić? Jak? - widziałam, jak podnosi głowę patrząc w moją stronę, w jego oczach można było dostrzec gniew i smutek.
-Będę musiał Cię zabić.


Przepraszam, że takie krótkie ale okoliczności nie są mi przychylne, okropny brak weny. Niedługo pojawi się kolejna i wydaje mi się, że ostatnia część opowiadania. Miłego dnia!