Była, trwała, kochała.
Dlaczego z dnia na dzień to wszystko
się skończyło? Dlaczego rzucał słowa na wiatr mówiąc, jak
bardzo jest dla niego ważna?
Po co jest miłość?
Raniąca, bezlitosna mgła opatulająca
serce, sprawiająca, że ból ma nowe, przyjemne znaczenie.
Czy jest tego warta?
Czy jest warta Twoich brudnych łez
cieknących po policzkach?
Łzy.. z nich tak naprawdę można
wyczytać jak bardzo Ci na nim zależało. Jesteś silna? Podziwiam
Cię, nie byłabym w stanie podnieść głowy z wbitym nożem w
sercu.
Będzie wielu, wiele razy się
zakochasz – a jednak dlaczego nie zapominasz o tej pierwszej
namiastce miłości?
Dlaczego będąc w tym momencie
szczęśliwą porównujesz obecne szczęście z tym, co było kiedyś?
Była, trwała, kochała...
Pierwszy raz jestem na Twoim blogu i w zasadzie niewiele tu przeczytałam, ale z tego jednego posta jestem w stanie mniej więcej poznać Ciebie. Trafnie opisałaś ten stan, bardzo to do mnie trafiło. Powodzenia w dalszym pisaniu!
OdpowiedzUsuńBardzo życiowy blog, twój ostatni post wprowadził mnie w zachwyt :o
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga: mylonerss.blogspot.com